Kolejna środa… środek tygodnia… taaaa… czy ten dzień musi być aż tak ciężki? Właśnie, że nie i zaraz dam Wam kilka powodów by patrzeć na niego bardziej pozytywnie.
Po pierwsze – skoro to czytasz, masz zapewne przed sobą, obok siebie, gdzieś w pobliżu kubek gorącej kawy, czekolady, herbaty. W zależności od upodobań Twojego podniebienia, różnych odmianach tych napojów. Chluśnij sobie na dzień dobry, powiedzmy, że moje zdrowie.
Tematem odcinka jest informacja, która szerokim łukiem obiegła wczoraj internety. Electronic Arts wykonało ruch! Nie taki znowuż drobny, jak można by się spodziewać po firmie zalewających rynek, bezpiecznymi z punktu finansowego, kontynuacjami zeszłorocznych (a te z kolei czerpały z tych sprzed dwóch lat i tak dalej, i tak dalej) hitów. Firma odpowiedzialna m.in. za serię The Sims czy Battlefield spróbuje zawojować rynek poprzez usługę abonamentową. Za skromne $5 miesięcznie gracze otrzymają na 30 dni dostęp do określonej puli gier, wchodzących w portfolio tego wydawcy. Więcej o samej usłudze możecie poczytać w tekście napisanym przez Krystiana.
Czy dobry ruch? Jeżeli pragniesz pominąć moje prywatne dywagacje, podsumujmy to krótko – jak to zwykle w życiu bywa, czas pokaże. Zmieniłeś zdanie? Czytaj dalej. W samym założeniu, granie za tak niską cenę w popularne produkcje AAA brzmi kusząco. Należy jednak pamiętać, że nie ma co liczyć na gorące, premierowe hity. Oferta z pewnością przypadnie do gustu osobom pragnącym pograć sobie w “coś” od czasu do czasu. Sam na przykład nie przepadam za dodanym do oferty na tzw. start Battlefieldem 4. Nie wysupłałbym na ten tytuł choćby 50 złotych, gdyż zwyczajnie model rozgrywki nie specjalnie mi odpowiada.
Jednak nawet ja czasem mam ochotę postrzelać sobie w tej mocno drużynowej produkcji, zwłaszcza, że wielu moich znajomych nadal ogrywa ten tytuł w najlepsze. Reasumując, za kwotę 15-20 złotych na miesiąc, gdzie do BF4 dołączyłoby jeszcze kilka innych tytułów, zakup wydaje się co najmniej kuszący. Przez miesiąc można nagrać się na wirtualnych mapach z nawiązką (serio!) i wtedy zadecydować. Czy warto włożyć do koszyczka (zaleciało Kościołem) EA kolejne pieniążki, czy należy spier… krzyczeć RUN FOOLS jak to krzyczał Gandalf przed upadkiem w kopalniach Morii.
Wczoraj na naszego Facebooka wpadł materiał prosto ze stajni Ubisoftu. Machina reklamowa ruszyła, a nowa odsłona Assassin’s Creed otrzymała całkiem zgrabnie nakreślony zwiastun. Nie wiem jak Wy, ale na mnie to działa. Od czasów drugiej części jestem wielkim fanem wszelkich materiałów promocyjnych tej serii, a kolejne pokazy możliwości CGI oglądam z wypiekami na twarzy. Dobra, trochę podkoloryzowałem wydźwięk tej wypowiedzi. Niemniej, to naprawdę dobrze się ogląda a co więcej, po takim seansie ma się ochotę grać. Sam odpaliłem na 15 minut AC4: Black Flag by chociaż przez chwilą ponownie poczuć się jak władca oceanów (aka mórz, albo 1 morza).
Tym razem główny bohater rozpoczął raid po francuskich ulicach, by uratować… no właśnie! Co prawda Ubisoft nadal twierdzi iż w grze nie zaznamy postaci płci pięknej, którą gracze będą mogli kierować (co nie tak dawno wywołało nie małe oburzenie wśród graczy), jednak to nie znaczy, że w grze przyjdzie patrzeć nam jedynie na zarośniętych bojowników o wolność. Tym razem Arno przyszło nadstawiać karku by ratować piękną niewiastę. Kim jest nowa bohaterka? Tego dowiedzie się oglądając powyższy materiał. Zapewniam Was, że warto.
Za zakończenie materiał, który coraz trudniej znaleźć w sieci. Radziłbym zatem oglądać póki można, gdyż wiecie jak to jest w Internecie – dziś coś jest, jutro znika. Nie będę owijał w bawełnę – na film z tym bohaterem czekam od dawna. Że będzie cholernie trudno zrealizować ten projekt tak, by nie wyszła z tego jakaś szmira – Wiem! Czy to oznacza, że pragnę tego filmu mniej? Ani trochę! Zresztą, jak można nie jarać się czymś takim!
Nie żyje król wszystkiego co dziwne, a Wy aLadies and Gentleman – Have a nice day 😉