Targi Gamescom trwają w najlepsze! Wielcy branży elektronicznej rozgrywki zaprezentowali kolejne materiały ze swoich nadchodzących produkcji i jak zwykle, co cieszy, nie obyło się bez niespodzianek.
W momencie gdy piszę te słowa, wesoła kompania Gramy na Maxa zbiera się do kolejnego dnia targów. Czy w komplecie? Tego jeszcze nie wiem, Krystian ma tendencji to znikania w czasie “akcji” i tzw. cudownego odnajdywania się w bliżej nieokreślonym momencie. Prawdopodobieństwie takiego obrotu sprawy jest poniekąd marginalne. Nasz redakcyjny kolega był tak pozytywnie zaskoczony konferencją Electronic Arts, że idę o zakład iż elektronicy wzięli go pod swoją kuratelę. Jak wiadomo, skuteczną. Podsumowanie konferencji EA możecie obejrzeć poniżej. Na szczególną uwagę zasługuje fragment wypowiedzi Pawła Typiaka na temat nadchodzącej FIFY. Jak co roku ma być BIGGER and BETTER… najlepsza FIFA, wiadomo. Caaaa.
Z kolei wielkim zaskoczeniem i powodem do toczenia piany z ust okazało się Rise of the Tomb Raider. Co ciekawe nie dlatego, że Lara powraca w glorii i chwale, tym bardziej nie dlatego, że Suare-Enix pokpiło sprawę jakości nowej gry. Panna Croft pojechała na w pełni zasłużony urlop, powróci na ekrany w święta 2015 roku. Jednak jak się okazało, to właśnie słowo “pokpiło”, jest tutaj kluczowe.
Nowy Tomb Raider ukaże się tylko na maszynkach Microsoftu. Nie wiem czy widzieliście ten rwetes, to darcie prześcieradeł ze złości, słowne przepychanki, obrzucanie wydawcy wirtualnymi pomidorami. Chyba żadne studio nie chciałoby być w tym momencie na miejscu Square-Enix. Chociaż z drugiej strony, ponoć nie ważne co o nas mówią – ważne, żeby mówili.
Mamy problem z czytaniem ze zrozumieniem. To, że pewne rzeczy nie zostały powiedziane wprost to jedno, to że sami gracze nakręcili rodzaj spirali gniewu – to już zupełnie inna sprawa. Początkowo sądzono, że kolejny Tomb Raider ukaże się jedynie na Xboxa One. To logiczne biorąc pod uwagę oczywiste fakty – nowa generacja potrzebuje jak najwięcej gier na wyłączność, które odpowiednio wpłyną na sprzedaż zarówno sprzętu jak i oprogramowania. Xbox One, ponadto jako młodszy brat Xboxa 360 jest konsolą relatywnie lepszą pod względem możliwości. Nie od dziś wiadomo jak wielkie znaczenie dla wszystkich ma w tej branży słowo grafika!
Minęły 24 godziny i bach, potwierdzono wcześniejsze spekulacje jakoby Rise of the Tomb Raider miał trafić także na Xboxa 360. Szok i niedowierzanie? Not really. Z całym szacunkiem, ale sam Xbox One sprzedaży nowego tytułu nie napędzi. Zatem patrząc na olbrzymią rzeszę posiadaczy starczej konsoli, decyzja ta jest nad wyraz oczywistym zagraniem ze strony twórców. Poza tym, hasło promujące grę od początku głosiło – only for Xbox. O jakiego Xboxa chodziło, tego nie określono. Spójrzcie jednak powyżej, czytanie ze zrozumieniem się kłania.
Lara powróci, ale nie na konsole Sony i PC. Nie dajcie się zwariować. Już teraz wiadomo, że nowy Tomb Raider będzie tylko czasowym tytułem na wyłączność. Umowa Square-Enix z Microsoftem ma swój termin ważności i jak określił sam wielki M, to co zrobią kwadratowi po upływie czasu jej trwania, zależy już tylko od nich. Bingo! Jeżeli Twoje myśli pobiegły w odpowiednim kierunku, to muszę ci pogratulować. Pierwszy ruch twórców w takiej sytuacji wydaje się oczywisty. Czy Lara powróci także na PS4, PS3 i PC? Jestem tego więcej niż pewien. To jakby nie patrzeć, wielki tytuł, który trzeba odpowiednio opchnąć… wróć, sprzedać w odpowiedniej ilości. Teraz brzmi ładniej, nieprawdaż?
Stawiamy na ilość… nie oszukujmy się, dobra gra obroni się sama. Tak było w przepadku reebotu serii i dlatego też oczekiwanie na Rise of the Tomb Raider jest tak wielkie. Niestety – zapewne każdy, śledzący temat przygód Lary Croft pamięta narzekania Square-Enix na sprzedaż ich nowego tytułu. Bo przekroczenie pułapu 3 mln sprzedanych sztuk, to w obecnych czasach wynik “poniżej oczekiwań”. To nic, że dziennikarze na całym świecie zachwycali się grą, polecali, wystawiali wysokie noty, czasem nawet stwierdzali, że Tomb Raider jest dla nich najlepszym tytułem 2013 roku.
Problem polega na tym, że czy tego chcemy czy nie, te wszystkie rzeczy nie zapewnią firmie płynności finansowej. Tą z kolei można uzyskać w dużej mierze tylko dzięki sprzedaży jak największej ilości jasno określonego dobra. Tworzenie gier staje się zadaniem coraz bardziej złożonym i co za tym idzie, odpowiednio droższym. Czy zatem Square-Enix za jakiś czas połasi się na kawałek tortu prosto z cukierni Sony? Pytanie retoryczne, w końcu każdy lubi słodkości.