Odkąd Blizzard podjął felerną decyzję o zablokowaniu jednego z graczy w “Heartstone’a”, polityka nie schodzi z języków growej prasy. Nie ma nawet za bardzo szansy. Jak donosi Kotaku, podczas turnieju w “Magic: the Gathering”, zwanym “Mythic Championship”, zawodnik Lee Shi Tian wypowiedział się o swoim rodzinnym Hongkongu. Uczestnik zawodów wszedł na scenę z twarzą zakrytą czerwonym szalikiem, oddając hołd protestującym w jego ojczyźnie. Tamtejsi demonstranci zasłaniają twarze aby chronić się przed rozpoznaniem przez władze i gazem łzawiącym.
Lee Shi Tian powiedział:
Życie w moim rodzinnym Hongkongu było ostatnio bardzo trudne. To wspaniałe uczucie grać jako wolny człowiek.
Według Twitterowych plotek, na Twitchowym streame turnieju nie cenzurowano komentarzy o Hongkongu, a nawet zabroniono ich usuwania.
Sam Lee Shi Tian podziękował na swoim koncie firmie Wizards of the Coast za możliwość wypowiedzenia się o sytuacji w swojej ojczyźnie.
Wydawca “Magic: The Gathering” prezentuje stanowisko kontrastujące względem Blizzarda. W Gramy Na Maxa i Gramy Na Maxa Plus była już mowa o zawieszeniu gracza w “Heartstone’a” Chunga “Blitzchunga” Ng Waia za komentarz o wolności dla Hongkongu. Odebrano mu także prawo do odebrania nagrody pieniężnej zdobytej w turnieju.
Po jakimś czasie karę dla zawodnika zredukowano z roku do sześciu miesięcy i pozwolono zatrzymać pieniądze. Prezes Blizzarda J. Allen Brack oznajmił w oświadczeniu, że decyzja o ukaraniu gracza nie była podyktowana względami politycznymi i relacjami biznesowymi z Chinami, tylko podjęto ją ze względu na złamanie reguł turnieju i z uwagi na to, że komentarz mógł urazić innych graczy.
Blizzard zebrał dodatkowe gromy również za to, że zawiesił na sześć miesięcy grupę zawodników biorących udział w turnieju między-uniwersyteckim za pokazanie znaku “Uwolnić Hongkong, zbojkotować Blizzarda”
Kara Zamieci dla Blitzchunga przyciągnęła nawet uwagę amerykańskiego rządu. W liście otwartym senatorowie Ron Wyden i Marco Rubio oraz członkowie i członkini kongresu, Alexandria Ocasio-Cortes, Mike Gallagher i Tom Malinowski wyrazili zaniepokojenie decyzją firmy. Podkreślają w piśmie rolę Chin w wywieraniu nacisku na amerykański biznes, aby zdusić prawo do wolności wypowiedzi na temat pro-demokratycznych protestów w Hongkongu i ogólnie odnośnie polityki chińskiego rządu. Zaznaczają, że sam Blizzard czerpie zyski z chińskiego rynku i chiński potentat Tencent inwestuje w firmę. Członkowie amerykańskiego rządu nakłaniają Zamieć do zrezygnowania z kary, przemyślenia swojego stanowiska i stanięciu po stronie wolności wypowiedzi i demokratycznych wartości.
Jak donosi Kotaku, niektórzy pracownicy Blizzarda również nie zgadzają się z decyzją swoich zwierzchników, ponieważ według nich stoi ona w sprzeczności z dwoma kluczowym wartościami firmy. Brzmią one “każdy głos się liczy” i “myśl globalnie”. Pojawiły się również plany protestów podczas BlizzConu organizowanych przez organizację non-profit “Fight for the Future”
Znamy też stanowiska innych firm na temat głoszenia politycznych poglądów podczas rozgrywek turniejowych. Epic Games zadeklarowało, że nie zbanowałoby gracza za wypowiadanie się na te tematy.
Z kolei Zespół League of Legends poprosił na Twitterze swoich fanów, aby wstrzymali się od komentowania wydarzeń politycznych.
Warto wspomnieć, że Riot Games, twórcy Ligi Legend, zostało w wykupione przez chińską firmę Tencent.