Nie jest tajemnicą, że w niedalekiej przyszłości Xbox One zawita również w kraju samurajów, otaku i ojców gier jRPG. Nie do końca wiadomo jednak w jakiej nastąpi to formie.
Szef japońskiego oddziału Microsoftu CEO Yasuyuki Higuchi, w rozmowie z 4Gamer, przyznał że obecne usługi oferowane przez nadchodzącą konsolę są w głównej mierze przystosowane do oczekiwań i stylu życia zachodniego odbiorcy.
Nadal w pocie czoła pracujemy nad wieloma elementami Xbox One. Jednym z nich jest maksymalizacja oferty muzycznej oraz przystosowanie zawartości serwisów wideo do oczekiwań poszczególnych krajów. W obecnym stanie wypuszczenie nowego Xbox-a w Kraju Kwitnacych Wiśni byłoby bardzo skomplikowane.
Obawy prezesa Higuchi’ego są w pełni uzasadnione. Sprzedaż Xbox-a 360 w stosunku do panującego na tym rynku Nintendo i jego 3DS-a, a nawet Wii U jest śmieszna, by nie powiedzieć mizerna.
Prezes zaznaczył także konieczność podejmowania bardzo ostrożnych decyzji przez giganta z Redmond.
Musimy przygotować materiał adekwatny do wymogów japońskiej społeczności graczy. Sprawdzić na co w obecnej chwili jest zapotrzebowanie, co mogłoby zadowolić japońskiego konsumena. Ocenić co przyniesie profity, a co z kolei może okazać się totalnym fiaskiem.
To tylko część pytań na które cały czas szukamy odpowiedzi. Nie ma idealnego rozwiązania, każdy rynek toczy się swoimi prawami i choćbyśmy nie wiem ile myśleli i kombinowali, nie ma rozwiązań idealnych. Możemy zaproponować Japończykom oglądanie rozgrywek NFL… tylko kto to będzie oglądał? Macie jakieś pomysł? Chętnie go wysłucham.
O tym że Microsoft myśli poważnie o zgarnięciu swojego kawałka tortu (z japońskiego rynku), świadczy chociażby obecność firmy na nadchodzącym Tokyo Game Show. Rok temu gigant z Redmond odpuścił sobie tę przyjemność.
Premiera Xbox One w Japonii przewidziana jest w czasie tak zwanej „drugiej fali”, czyli w bliżej nieokreślonym momencie 2014 roku. Zgadzacie się z wypowiedzią Higuchi’ego? Czy Polacy powinni oczekiwać podobnego, indywidualnego podejścia do klienta? W takim razie, ja życzę sobie na dobry początek, by ceny gier były adekwatne do średnich zarobków w naszym państwie. Kto się ze mną zgadza, łapka w górę!