Po tym, jak w piątkowy wieczór wysłuchałem oficjalnego rozpoczęcia Falkonu i nagrałem się w “Osu!”, udałem się do szkoły programowej (która mieści się w budynku Szkoły Podstawowej nr. 20 im. Jarosława Dąbrowskiego). Odbywały się w niej wydarzenia związane z mangą, anime, sesjami erpegowymi i larpami. Wypatrzyłem w programie, że odbędzie się tam prelekcja pt. “Mózg gracza” prowadzona przez Marcina “Topora” Życzkowskiego. Okazała się bardzo fascynująca, więc chciałem wam ją streścić.
Marcin opowiadał o tym, jak hormony w ludzkim mózgu wpływają na zachowania graczy podczas sesji RPG i jak mistrz gry może je wykorzystywać, żeby przeprowadzić udaną rozgrywkę. Na początku rozgrywki ludzie mogą zachowywać się albo dosyć zachowawczo, albo bardzo aktywnie. W pierwszym przypadku za takie zachowanie odpowiada kortyzol – hormon, który sprawia, że jesteśmy nastawieni na chronienie siebie i przetrwanie. W drugim do działania popycha nas adrenalina. Powoduje, że podejmujemy ryzykowne działania bez większego pomyślunku.
To nie jedyne hormony, które wpływają na ludzkie zachowania. Mistrz gry może sprowokować produkcję innych substancji, aby przeprowadzić udaną sesję. Pomóc w tym mogą hormony szczęścia. Pierwszymi z nich są endorfiny – pomagają uśmierzać ból, nie tylko fizyczny. Ludzki mózg nie lubi być zaskakiwany i znajdować się w stanie niewiedzy. Dyskomfort, jaki czujemy w związku z mierzeniem się z nieznanym, koją właśnie endorfiny. Mistrz gry, dawkując graczom “ból” w małych ilościach poprzez stawianie ich w nieznanych, zaskakujących sytuacjach sprawia, że ich organizmy produkują zastrzyki endorfin, dzięki którym zaczynają się czuć lepiej. Prowadzący poniekąd sprawia, że wykształca się w graczu “Syndrom Sztokholmski”. Mierzenie się z nowymi, nieznanymi wyzwaniami zaczyna się robić coraz przyjemniejsze.
Innym hormonem, który pomaga przeprowadzić udaną sesję jest dopamina. To jednocześnie najbardziej uzależniająca substancja. Jej produkcja następuje, kiedy nasze oczekiwania zostają potwierdzone przez rzeczywistość. Produkcję dopaminy można sprowokować stawiając graczom cele, które widzą, że są w stanie osiągnąć i wiedzą po co. Jeżeli każemy im po prostu zabić jakiegoś nekromantę, to mogą się zniechęcić, ponieważ droga do celu będzie wydawać się długa, nieosiągalna i nieokreślona. Jeżeli natomiast poprowadzimy ich do celu dzieląc cały proces na mniejsze etapy, pozwalając im kroczek po kroczku rozwiązywać intrygę, podsuwając poszlaki i zachęcać do kombinowania, to po każdym pokonanym etapie będą otrzymywać zastrzyki dopaminy, które wprawią ich w dobre samopoczucie i popchną do dalszej rozgrywki.
Po zachęceniu graczy do działania za pomocą endorfin i dopaminy, można zacząć skłaniać ich do działania jako drużyna i poczucia się jednością. Pomoże w tym serotonina. Hormon ten odpowiada za opiekę nad innymi, odwagę i atrakcyjność. Ludzie z naturalnie wysokim poziomem serotoniny w organizmie są niejako niewidzialnymi liderami drużyny. Co prawda to mistrz zarządza sesją, ale wśród graczy wyłoni się osoba, która zaczyna pomagać innym. Dzięki niej wśród pozostałych uczestników również zaczyna rosnąć poziom serotoniny, więc i oni zaczynają nawzajem się wspierać.
Kiedy już gracze są wkręceni w rozgrywkę i pomagają sobie nawzajem, działać zaczyna oksytocyna. To hormon, dzięki któremu ludzie bezinteresownie poświęcają się dla innych i czują z tego powodu szczęście. Ponadto sprawia, że stajemy się bardziej wyczuleni na innych i potrafimy lepiej odczytywać emocje innych osób. Kiedy gracze dotrą już do tego etapu, że zaczynają działać pod wpływem oksytocyny, wykształca się wśród nich poczucie braterstwa. Dzięki niemy ufają sobie nawzajem i są zaangażowani emocjonalnie w sesję.
Po prelekcji chciałem umówić się z Marcinem na wywiad, ponieważ bardzo mnie ciekawiło, jak działanie hormonów wpływa na graczy gier komputerowych. Na szczęście zgodził się i spotkaliśmy się już następnego dnia. Poniżej możecie odsłuchać naszą rozmowę w której m.in. dowiecie się dlaczego gry potrafią być tak uzależniające, skąd biorą się niektóre negatywne zachowania graczy i jak Marcin wykorzystuje “League of Legends” w pracy z trudną młodzieżą.
Marcin wspomina pod koniec, że bardzo by chciał założyć kanał na YouTube, ale ma z tym problemy i bardzo przydałaby mu się pomoc. Ja podbijam ten apel, ponieważ uważam, że bardzo przydałoaby nam się więcej takiej wiedzy na temat ludzkich zachowań. Po półgodzinnym wywiadzie przesiedzieliśmy chyba kolejne pół rozmawiając i Marcin ma bardzo dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia. Jeżeli będziecie mieli szansę go gdzieś kiedyś posłuchać, to zachęcam, żeby skorzystać z okazji. Bardzo dziękuję Marcinowi za rozmowę!
Na stronie jest już relacja z soboty, w której możecie m. in. poczytać o atrakcjach, jakie można było zobaczyć na hali targowej, odsłuchać rozmowy z uczniem, trenerem i psychologiem sportu z klasy esportowej i obejrzeć zdjęcia cosplayerów.
Zachęcam do przeczytania całej relacji: